Na początek postanowiłam uszyć króliczka. Wykrój nie jest skomplikowany więc nawet taki początkujący jak ja sobie z nim poradzi. Gorzej jeżeli chodzi o ubranka. Ale i te trudności można pokonać . Im więcej szyłam tym ładniej mi wychodziły.
Do króliczków moim zdaniem najlepiej nadaje się płótno ( chodzi mi tu o ciałko króliczka) chociaż ubranka z płótna też się ładnie prezentują.
Ja na ubranka biore to co mi wpadnie w ręce. Czasami kupuję materiały , a czasami używam stare ubranka po moich córkach.
Udało mi się już uszyć małą kolekcję królików. Niektóre z nich mają już nowy domek. Małe księżniczki dostały je w prezencie.
Oto one:
Pierwszy powędrował do naszej sąsiadeczki Julci
Drugi trafił do Oli
Trzeci powędrował do małej Lenki .
Uszyłam jeszcze ślimaka z takiego samego materialu, żeby króliczkowi nie było smutno.
Przypomniałam sobie , że jednego króliczka uszyłam dla pewnego zaprzyjaźnionego przeczkolaka Bartusia.
To było wyzwanie . Króliczka szyłam bez wykroju , sama musiałam się namęczyć . Króliczek to maskotka z książeczki , z której uczyły się dzieci.
Tak wygląda goły króliczek. Caly uszyty jest z kawałków polaru. Jest śmieszny . Najważniejsze , że się podobał. Bartuś śpi z nim do dzisiejszego dnia.
A tak wygląda ubrany króliczek.
Pozdrawiam wszystkie dzieciaczki. Ciocia napewno jeszcze Wam coś uszyje. Całuję mocno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz